wtorek, 15 sierpnia 2017

Stan Surowy Otwarty (podstawowy) – podsumowanie i wnioski SSO 2017



Podobnie jak to było w przypadku stanu zerowego, po podliczeniu kosztów SSO (o czym przeczytacie tutaj), chciałbym w skrócie opisać, jaka była technologia, materiały, co zrobiliśmy sami, na czym udało się zaoszczędzić, a co można było zrobić taniej.



  • Ściany nośne parteru wybudowaliśmy z gazobetonu kl. 600 i grubości 24cm, na zaprawie do cienkich spoin. Na rynku dostępne są różne klasy gazobetonu, ale należy trzymać się tej z projektu (u nas z obliczeń wyszło, że minimalnie może być właśnie kl. 600 przy gr. 24cm). Zastosowanie wyższej klasy nic nie daje a jedynie zwiększa koszty. Można też kupić gazobeton o poprawionej izolacyjności termicznej, ale moim zdaniem różnica we współczynniku przewodzenia ciepła jest tak mała że lepiej nadrobić tę różnicę na ociepleniu domu. Istnieją też różne zaprawy do murowania na cienke spoiny: wybraliśmy najtańszą. Zużycie zaprawy okazało się większe niż to podawał producent systemu i w trakcie murowania trzeba było kilka razy dokupić worków.

  • Nadproża w ścianach nośnych są wykonane z prefabrykatów L19 – jest to typowe rozwiązanie i trudno szukać tu oszczędności. Mamy też nadproża żelbetowe nad bramą garażową oraz w ścianie nośnej między salonem a kuchnią – tutaj również nie było jak zaoszczędzić, po prostu trzeba wykonać zgodnie z projektem. Przy betonowaniu nadproży trzeba zwrócić szczególną uwagę na ilość i rozstaw strzemion w zbrojeniu.

  • System wentylacji grawitacyjnej oparty jest na pustakach wentylacyjnych z lekkiego betonu, murowanych na zaprawę cementową. Wybraliśmy tutaj najtańsze pustaki, a dla dodatkowej oszczędności kanały wentylacyjne nie zaczynają się od poziomu „0” tylko wyżej, kilkadziesiąt centymetrów od sufitu. Pod spodem jest wymurowana solidna ścianka z gazobetonu zakończona zabetonowanym pustakiem wentylacyjnym. Na tych kilkunastu sztukach pustaków zaoszczędziliśmy około 200zł.

  • Komin dymowy jest to kompletny system kominowy, który składa się z pustaków, wkładu ceramicznego, wełny mineralnej i akcesoriów takich jak kratka wentylacyjna, drzwiczki rewizyjne, nasada kominowa itd. Wybraliśmy komin o średnicy 20cm z dodatkowym kanałem wentylacyjnym. Średnica komina jak się okazało jest zbyt duża dla kotła na pellet i konieczne będzie zastosowanie regulatora ciągu kominowego. O ile regulator i tak bym zamontował ze względu na dość wietrzny teren to spokojnie mogliśmy zaoszczędzić kilkaset złotych wybierając komin średnicy 18 lub nawet 16cm. Dlaczego zatem mamy za duży komin? Początkowo zakładaliśmy, że będziemy mieli kocioł na ekogroszek i dla tego paliwa dobrałem komin (niektórzy producenci systemów kominowych udostępniają na swojej stronie tabele do doboru średnicy komina). Później zdecydowaliśmy się jednak na pellet i komin okazał się zbyt duży. Plus jest taki, że w razie co mamy możliwość przejścia na inne paliwo, a w razie uszkodzenia wkładu ceramicznego możemy wstawić do środka rurę stalową. Tak czy inaczej wybraliśmy najtańszy dostępny w okolicy system kominowy, z czego jestem zadowolony i nie mam na tą chwilę uwag, co do jego jakości.

  • Strop również zakupiliśmy, jako systemowe rozwiązanie stropu gęstożebrowego. Jest to strop typu Leier - popularny na pomorzu ze względu na bliskość producenta, prawie identyczny ze stropem Teriva znanym powszechnie w pozostałej części kraju. Przy wykonywaniu stropu zaoszczędziliśmy, ale nie wiele, na kształtkach szalunkowych typu „L” oraz „U”. Chodzi o kształtki z betonu lekkiego, które muruje się na zakończenie ścian i na nich ustawia belki oraz pustaki stropowe. Zamiast tego zabetonowaliśmy strop ustawiając go na deskach szalunkowych. Oszczędność na tym etapie była nie wielka, rzędu 200-300zł, ale za to mieliśmy potem deski na szalowanie wieńca na poddaszu.

  • Stemple stropowe ze zwykłych bali drewnianych kupiliśmy wczesną wiosną, więc były wtedy dość tanie. Cześć zużyliśmy na słupki do tymczasowego ogrodzenia a pozostałem do stemplowania stropu. Potem udało się prawie wszystkie odzyskać (jeśli nie zostały przecięte na mniejsze to praktycznie wcale się nie zużyły) i sprzedać z minimalnym zyskiem 12zł. Do podparcia stropu na czas betonowania potrzebne też były solidne bale drewniane, które na szczęście dostaliśmy za darmo po innej budowie.

  • Ściany działowe powstały z gazobetonu klasy 500 o grubości 12cm, a do tego kupiliśmy specjalne betonowe nadproża tej samej grubości. Myślę, że można by spróbować zaoszczędzić trochę pieniędzy i zastosować pustaki gr. 10cm, jednak obawiałem się o sztywność takich ścian. Na pewno plusem ścian gr. 10cm byłyby tańsze ościeżnice do drzwi wewnętrznych.

  • Drewno konstrukcyjne więźby dachowej to rzecz, z której zamówieniem było chyba najwięcej kłopotów. Ceny w lokalnych tartakach zmieniały się wręcz, co tydzień. Do tego jeden tartak nie oferował impregnacji, drugi nie miał drewna tej klasy co potrzeba, trzeci transportu itd… Ostatecznie zamówiłem dokładnie to co trzeba w hurtowni budowlanej – oni też współpracują z jakimś tartakiem. Kupiliśmy zatem drewno klasy C24, impregnowane, docięte na wymiar (chociaż z tolerancją bardziej na minus niż na plus). Wysokość krokwi w ostatniej chwili zwiększyłem z 20cm (tak było w projekcie) na 22cm, żeby można wyło między krokwie włożyć dokładnie 20cm wełny a ponad nią zachować szczelinę około 2cm dla wentylacji. Oprócz drewna, które kupiliśmy po prostu możliwie najtańsze, na wykonanie więźby zużyte zostało dużo gwoździ, śrub, blach i kątowników perforowanych. Ich koszt wyniósł ponad 1000zł co dość mocno mnie zaskoczyło, spodziewałem się dużo mniejszej kwoty.

  • Deski na deskowanie dachu to w dużej części praca własna o której pisałem już wcześniej (możecie sobie o tym przypomnieć klikając tutaj). W skrócie przypomnę, że na dach zużyliśmy około 6m3 desek gr. 2,5cm, z czego 4m3 miałem własne. Trzeba było je przyciąć, przewieść i zaimpregnować samemu, ale zaoszczędziliśmy na tym 3000zł. Ten argument przeważył też za faktem, że zrobiliśmy deskowanie i pokrycie papą zamiast folią wstępnego krycia. Ostatecznie wyszło i tak drożej nic FWK (szacuję, że w naszym przypadku około 2000zł drożej), ale na pewno zaoszczędzimy na robieniu podbitki dachowej (chcemy pomalować po prostu deski od spodu). Dodatkowo deskowanie bardzo dobrze usztywniło dach co jest szczególnie ważne w naszym wietrznym położeniu – dzisiaj już wiem, że nie zmieniłbym tego na FWK.

  • Papa na dachu jest różna na części mieszkalnej z dużym spadkiem i na dachu garażu z małym spadkiem. Na części mieszkalnej zastosowaliśmy papę wierzchniego krycia SBS gr. 2mm, a na garażu papę podkładową, termozgrzewalną gr. 4mm. Nie były to najtańsze dostępne rozwiązania, na pewno można kupić tańsze papy. Ja jednak bałem się zaryzykować i wyszukałem, moim zdaniem, produkty optymalne. Jak do tej pory dach przetrwał kilka solidnych ulew i na powierzchni nie znalazłem żadnego przecieku. Miejscem newralgicznym są oczywiście kominy, które przy dużej ulewie po prostu przesiąkły wodą (beton lekki nie jest zbyt szczelny). Na szczęście nie była to ogromna ilość wody i wszystko szybko wyschło.

  • Ściany szczytowe na wysokości strychu zdecydowałem się wykonać z płyt OSB. Zaletą był szybszy montaż i oszczędność około 100zł w stosunku do ściany murowanej. Jak sprawdzi się to rozwiązanie, zobaczymy za kilka lat, jednak nie mam większych obaw, bo od lat stosuje się podobne rozwiązania przy wykonywaniu lukarn. Wytrzymałość ani izolacyjność cieplna na strychu nie jest priorytetem.

Większość materiałów kupowałem w lokalnej hurtowni budowlanej, zwykle po dobrej cenie, zbliżonej do cen w Internecie. Dzięki temu miałem możliwość negocjacji cen i większość dostaw gratis. Co ważne, w przypadku gdy kupiłem czegoś za dużo to bez problemu mogłem zwrócić i odzyskać pieniądze. Oddaliśmy też wszystkie palety zwrotne, a ich koszt był nie mały, bo ponad 800zł. Zakupy przez Internet robiłem tylko w przypadku gdy lokalnie produkt był nie dostępny lub nieporównywalnie droższy.

Podsumowując: Staraliśmy się mocno oszczędzać na materiałach i myślę, że był do dobry kierunek. Podstawowe materiały takie jak drewno, pustaki itp. nie różnią się istotnie jakością, a każdy grosz oszczędności na jednej sztuce przekłada się na konkretne pieniądze na całej inwestycji. Świadomie dopłaciliśmy jedynie do lepszej papy na pokryciu dachowym. Czy było warto i czy tańsza też by się sprawdziła? – nigdy się nie dowiemy, za to wiem że teraz jest OK.
Na tym etapie trudno było zaoszczędzić wykonując coś samodzielnie, ja miałem możliwość jedynie dostarczenia desek na dach. Poza tym poświęciliśmy sporo czasu na regularnie sprzątanie na placu budowy. Podczas robót po okolicy leżało mnóstwo gwoździ, drutów, papierów, folii itd. Z perspektywy czasu wiemy, że posprzątanie na jedne raz zajęłoby pewnie kilka dni.

Pozdrawiam
K.

1 komentarz:

  1. Czy możesz oszacować, ile wyniosła Ciebie budowa stanu surowego otwartego podstawowego? Sam, dopiero za jakiś czas zamierzam podjąć się budowy i zastanawiam się nad tym, ile pieniędzy na ten cel muszę przeznaczyć. Jedno jest pewne - na pewno będę podpierać się kredytem...

    OdpowiedzUsuń